ROZWIŃ MENU

Sobotni Poranek

 

 

 

Sobotni poranek. Budzisz się zapłakana ze ściśniętym gardłem. Bardzo dobrze znana Ci pobudka, choć od kilku lat już niepraktykowana.

Jesteś dorosła, masz Męża i Dzieci. Wydawało Ci się, że etap zastraszonej nastolatki masz już za sobą.
Nic bardziej mylnego. Dzisiaj wszystko sobie przypomnisz. To jest dzień, w którym wróciły najgorsze wspomnienia z czasów, które (o ironio!) powinny być dla Ciebie najpiękniejsze.

Masz 13 lat. Jesteś mądrą, ładną i lubianą dziewczynką. Masz paczkę znajomych, z którymi trzymasz się
w szkole i po lekcjach. Masz swoje pasje, które pozwalają Ci się rozwijać. Masz dobre stopnie w szkole. Masz życie, którego można Ci pozazdrościć. Masz też wroga. Ale nie takiego, który w ramach tej zazdrości wyrwie Ci kartkę z pamiętnika czy zapisze w nim brzydki wierszyk. Ten wróg, choć jest w Twoim wieku, ma
w rękawie dużo gorsze zamiary. Zamiary godne dorosłego, wyrachowanego, bardzo złego człowieka. Dlatego nie możesz ich zrozumieć.

„Jesteś gruba”. To zdanie powtarzane codziennie jak mantra - staje się dla Ciebie boleśnie prawdziwe.
Z perspektywy czasu wiesz, że wpłynąć na psychikę nastolatki wcale nie jest trudno. Nie trudno jest jej wmówić wiele rzeczy, nie trudno jest sprawić, by w nie uwierzyła. Wtedy nie miałaś o tym pojęcia. Nawet nie wiedziałaś, że można patrzeć na człowieka przez pryzmat jego grubości czy chudości. Ale Twój wróg bardzo szybko Cię tego nauczył. Zaczęłaś częściej przeglądać się w lustrze, dostrzegać to, że Twoje ciało się zmienia. Może trochę zaokrągliły Ci się biodra i biust? Może faktycznie pojawiły Ci się boczki, a ramiona stały się odrobinę szersze? Im dłużej się przyglądasz, tym więcej zauważasz.

Szkoła stała się przekleństwem. Codzienne przytyki, wyśmiewanie i pogarda ze strony wroga sprawiły,
że zamknęłaś się w sobie, odcięłaś od znajomych, a swoje pozalekcyjne pasje zamieniłaś na płakanie
w poduszkę. „Jesteś gruba. Jesteś brzydka. Jesteś nikim.” - brzmiało w Twojej głowie od samego rana. Zastanawiasz się, ile nienawiści kryje się za tymi słowami. Nic z tego nie rozumiesz.

Nie poddajesz się. Walczysz, a walka oznacza dietę. Co o odchudzaniu może wiedzieć 13latka, zapytacie?
No właśnie. Dlatego przestajesz jeść. Efekty mają być szybkie i skuteczne, więc uważasz, że to jedyny możliwy sposób na to, aby wszelkie upokorzenia zniknęły. Udało się, schudłaś! Na tyle dużo, że nawet nauczyciele zainteresowali się tym, czy aby na pewno jesteś zdrowa. No pewnie, że jesteś! Masz pewność,
że teraz wszystko się odmieni, przecież już nikt nie może Ci nic zarzucić, w końcu tyle wyszczuplałaś. Niestety, na Twojego wroga ten fakt podziałał niczym płachta na byka. Corrida dopiero się zaczęła.

Skończyłaś gimnazjum. Bez poczucia własnej wartości, bez pewności siebie, przeżuta przez wroga i wypluta na chodnik wraz z ciągłym strachem przed tym, co będzie dalej. Popadłaś w skrajność. Od nic niejedzenia, po kompulsywne objadanie. Organizm zaczął domagać się ucinanych mu przez tyle lat kalorii, a Ty nie potrafiłaś zrozumieć, dlaczego nie możesz przestać jeść. Kolejne diety, kolejne porażki, kolejne 3 lata utraconej młodzieńczej beztroski. I ciągły strach przed odrzuceniem przez rówieśników, bo wciąż „jesteś gruba”.

Niewiele użyłaś też życia studenckiego. Twój wróg postarał się, aby i ten czas w Twoim życiu obracał się wyłącznie wokół tego, jak wyglądasz. Nie masz już z nim bezpośredniego kontaktu, ale on wciąż siedzi Ci na ramieniu, niczym najgorszy szyderca. Wyprowadził Cię w bezdroża. Jesteś sama. Nie masz co wspominać, bo niewiele przeżyłaś. Masz znajomych, ale trzymasz ich na dystans. Boisz się zawierać głębsze przyjaźnie. Boisz się zaufać komukolwiek. Boisz się kolejnych upokorzeń. Najgorsze są noce. Czujesz jakby płonący piach dotykał Twoich płuc.

Sama nie wiesz, kiedy dokładnie się to skończyło. Ale wiesz dzięki komu. Poznałaś odpowiednich ludzi, którzy pomogli Ci się z tego wygrzebać. A co najważniejsze, zaczęłaś o tym rozmawiać. Opowiadałaś wszystko i przestawałaś się tego wstydzić. To żaden wstyd. To nie Twoja wina. Nie schowałaś głowy
w piasek, biegłaś ile sił, nie obracając się za siebie. Dałaś sobie pomóc. To była długa i wyboista droga, podczas której niejednokrotnie potykając się, pozdzierałaś kolana. Niemniej, jesteś dumna, że dotarłaś
na metę.

Miałaś 13 lat. Dziś masz 30. Twoją pewność siebie budują zupełnie inne wartości, ale tamte lata wciąż wracają nocą. I będą wracać.

Droga Nastolatko, nie rób sobie tego. Nie przeglądaj się zbyt często w lustrze.

 

Serwis korzysta z plików cookies w celu realizacji usług zgodnie z polityką prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookies w Twojej przeglądarce lub konfiguracji usługi.